Ostatnio mamy mało czasu dla siebie. Mam coraz więcej zleceń. Powinnam się cieszyć, ale oznacza to, że nie mam czasu na wspólne kolacje i spacery. Pomagasz mi, donosząc kubki kawy, przygotowując śniadania. Nawet pralkę nauczyłeś się obsługiwać. Przed snem niczym mantrę powtarzasz mi, że mnie kochasz.
Jestem jednak ostatnio poddenerwowana. Przedwczoraj wróciłeś z Warszawy. Graliście z Politechniką. Jednak swój czas w stolicy podzieliłeś nie tylko na grę i odwiedziny rodziców. Spotkałeś się też z nią. W internecie aż roi się od waszych wspólnych zdjęć. Niby tylko siedzicie na kolacji, w jakiejś knajpce, ale w sercu zagnieździło się ziarenko zazdrości. I te nagłówki, które informują o kryzysie w naszym związku i Twoim pocieszeniu w jej ramionach. Staram się odsuwać te myśli, ale one wciąż wracają jak bumerang. Nie dają spokoju, osaczają, męczą.
Próbujesz robić dobrą minę do złej gry, bo wiesz, że jestem zła. To z plotkarskich stron wyczytałam o waszym spotkaniu. Nie wspomniałeś mi o tym ani słowem. Zaczynam się zastanawiać, czy miałeś ku temu powód, Zbyszku.
Delikatnie wtulam się w plusz koca. Zjawiasz się w drzwiach salonu z miną zbitego psa. Naiwnie myslisz, że to Ci w czymś pomoże. Nie, nie pomoże Ci to w niczym. Zawiodłam się na Tobie. Jednak potrzebuję Twojej bliskości, więc wtulam się w Twoje ramiona i smakuję Twoich ust.
Dzisiaj jest Twój mecz. Gracie z Treflem, czarnym koniem tegorocznych rozgrywek. Jakieś dziennikarskie szumowiny robią sensację, przy wejściu do hali, z naszego wspólnego przybycia. Jeszcze namiętnie całuję Cię, życząc powodzenia. Zmierzam w kierunku swojego miejsca i czuje jak nagle wielka gula staje mi w gardle. Uśmiecham się do niej szyderczo, skłaniając głową na powitanie. Siadam, zakładam szalik i witam się serdecznie z Iwonką i Kasią, które właśnie przyszły z dzieciakami. Kątem oka widzę jak ta Twoja ex Żyrafa świdruje mnie wzrokiem. Czuję się niepewnie. Nie wiedziałam, że ona tutaj będzie. Teraz już rozumiem, skąd takie zamieszanie przy wejściu. Dwie dziewczyny Zbigniewa Bartmana w jednym miejscu.
Rozpoczyna się mecz. Walczycie o każdą piłkę, Maciek nigdy chyba nie rozgrywał tak dobrze jak teraz. Po raz kolejny gubicie blok, jesteście nieomylni w zagrywce. Mecz nie mógł skończyć się inaczej, jak szybkim zwycięstwem Resovii. Uśmiechasz się w moją stronę. Odbierasz nagrodę dla MVP. Idziesz się rozciągać. I właśnie wtedy to wszystko się wydarza.
Czuję jakby była to tania komedia romantyczna w kiepskim wydaniu. Nagle ktoś wyłączył w niej dźwięk, a jedyne co brzmi w moich uszach to jakiś nienaturalny pisk. Do oczu napływają mi łzy, ale dzielnie z nimi walczę. W klatce piersiowej czuję wbity sztylet. Oddaję ostatni oddech. Jakimś cudem przez bandy reklamowe na boisko wbiegła ona intensywnie Cię całując. Nie reagujesz. Tak, jakby było to naturalne. Wśród publiczności rozbiły się gromkie brawa. Tylko kilka osób spogląda niepewnie na mnie. A ja stoję sparaliżowana. Bezradnością. Smutkiem. Pękniętym sercem.
Iwona patrzy na mnie zdziwiona. Coś do mnie mówi, ale nie jestem w stanie zrozumieć sensu jej słów. Chyba widzi co się ze mną dzieje, bo woła dzieciaki i łapiąc mnie za rękę zaprowadza do swojego samochodu.
- Iwonka, muszę wyjechać.
- Magda, przecież miałaś walczyć! Do cholery, sama mi mówiłaś, że go kochasz!
- Kocham... Miał pół roku, miał cholerne pół roku na to, żeby się zdecydować. Nie potrafił... Teraz ja zdecyduję za niego. Biorę w pracy urlop i wyjeżdżam.
- I gdzie ty pojedziesz?
- Nie wiem... Wiem. Do Lublina. Podam ci adres. Możesz do mnie kiedyś przyjechać.
W ciągu dwudziestu minut spakowałam całe swoje życie w jedną torbę. Kiedyś całe moje życie miało dwa metry wzrostu. Zielone oczy. Miało uśmiech. Pachniało szczęściem.
Wsiadam do pierwszego pociągu. Siadam w pustym przedziale, przy oknie. Przed oczami przesuwa mi się krajobraz. Mijam granice mojego miasta. A z oczu coraz bardziej płyną mi łzy. Powinnam teraz siedzieć na parapecie, pić z Twojego czerwonego kubka herbatę i krzywić się, że znowu mi ją przesłodziłeś. Ty powinieneś siedzieć obok, na kanapie, powinieneś żartować, śmiać się z moich zimnych stóp. Powinnam położyć się do mojego łóżka, otulona Twoim zapachem, przytulona do Twojego torsu. Powinieneś całować mnie w czoło, mówić, że mnie kochasz.
Nigdy nie czułam się tak upokorzona jak teraz. Po co kłamałeś. Po co mówiłeś, że mnie kochasz.
Umieram, Zbyszku. Umieram z żalu. Ile warte jest moje złamane serce? Kilka pocałunków, dotyków, gestów. Za taką cenę przyszło mi przeżywać ten ból. Uciekam, Zbyszku. Po raz kolejny uciekam. Od Ciebie. Od Twoich zielonych oczu. Uciekam od tej miłości. Każde Twoje spojrzenie, każdy dotyk, pocałunek. Wszystko wyryło się głęboko w mojej duszy. Wszystko wokół nosi Twoje imię. Wszystko naznaczone jest Twoją obecnością. I ten ostatni z Tobą pocałunek. Jakbyś miał usta z zrozżarzonych węgli, które pozostawiły na moich wargach rany.
Łzy powinny przynieść ukojenie. Jednak one niosą za sobą jedynie wspomnienia. Najpiękniejsze wspomnienia. I gorycz. Gorycz porażki. Smutek opuszczonego serca.
___________________________________
Witam :)
Dziękuję oczywiście za wszystkie komentarze :D
Kochane, uwierzcie, ale taka miłość też może istnieć :) Znam parę, która mimo upływu czasu właśnie tak kocha. Ja osobiście takiej miłości dopiero szukam :P, ale wierzę, że kiedyś ją znajdę. Tego samego Wam życzę :***
Pozostały nam jeszcze dwa rozdziały :)
Wielkie buziaki i pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)
___________________________________
Witam :)
Dziękuję oczywiście za wszystkie komentarze :D
Kochane, uwierzcie, ale taka miłość też może istnieć :) Znam parę, która mimo upływu czasu właśnie tak kocha. Ja osobiście takiej miłości dopiero szukam :P, ale wierzę, że kiedyś ją znajdę. Tego samego Wam życzę :***
Pozostały nam jeszcze dwa rozdziały :)
Wielkie buziaki i pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)
Że co on zrobił? Nie no ja chyba śnię! Zaraz mu okno otworzę i nakażę skoczyć ;p Szkoda mi Magdy, tak bardzo mi jej szkoda. Ehh ...
OdpowiedzUsuńDo następnego! ; **
Ja powiem tak. Bardzo podoba mi się to jak piszesz i naprawdę rzadko mi się to ostatnio zdarza, że coś nowego podoba mie się tak bardzo jak to opowiadanie, ale w pewnym momencie było mi za słodko jeśli chodzi o relację Magdy i Zbyszka. Nawet chyba nie skomentowałam poprzedniej notki, gdyż między parą było tak dobrze, że nie wiedziałam co napisać. Teraz jak na zawołanie mam paskudne zachowanie Zbyszka, ale chyba jeszcze gorsze tej, jak to nazwałaś ex żyrafy, i to właśnie w niej będę upatrywać winnej tego co się stało. Bo jakoś mi się wydaje, że Zbyszek nie miał większego wpływu na to, co stało się na boisko. Ale mogę się mylić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Jak on mógł? No jak? Czyżby dla niego słowo "kocham" tak prędko straciło na wartości? Magda nie zasłużyła na kolejne cierpienie przez niego! Kocha go całym sercem i zrobiłaby dla niego wszystko, a on ją tak traktuje. Czegoś takiego się nie wybacza. Chociaż mówią, że miłość wszystko wybaczy. Tylko jaki był cel w tym wszystkim? Nie mam pojęcia, ile było w tym gry ze strony jego eks, a ile jego prawdziwych uczuć, ale nie powinien Magdy wodzić za nos. Należało postawić sprawę jasno, a nie po raz kolejny rozwalać jej życie. Czekam niecierpliwie na kolejny! I szkoda, że już tylko dwa.:( Pozdrawiam.;* [short-volleyball-stories] [siec-nieporozumien]
OdpowiedzUsuńDziękuję za danie mi kolejnego powodu by nie lubić Aski jeszcze bardziej i żeby mój agresor na Bartman się wzmógł, a powiedzmy że ostatnio on się unormował. Wiem że łatwo jest napisać że Magda powinna walczyć, ale wiem jak trudno jest t zrobić w momencie w którym czuje się tak upokorzona, nie dziwi mnie jej ucieczka, sam w duchu przeklinała bym cały świat ,miał ochotę zabić Żyrafę(super określenie) a też odeszłaby nawet bez słowa, uciekła, gdzie można uwolnić się od wspomnień, myśli. Tyle że nie wiadomo gdzie się ucieka, wraz z mijanym kilometrami to nie znika, wspomnienia jeszcze długo sa żywe, nie raz nie umierają wcale, często to jest nasza katorga. Nie rozumem czemu Bartman się tak zachował, czemu nic nie powiedzial, kolację jeszcze mogę zrozumieć, ale to co wydarzyło się po meczu jest dla mnie nie od ogarnięcia. Nie mam pojecia co wydarzy się dalej, wiem jedno ze jezeli nawet się pogodzą to Magda juz nie bedzie mu ufać tak jak wczesniej, przynajmniej ja bym nie potrafiła, bo jak ktoś raz zawiedzie, to zawsze może to zrobić kolejny raz. Nie wyobrażam sobie że tak mało zostało do końca, ja nie chcę :(
OdpowiedzUsuńNie, ja nie chcę końca. Przez ten smutny koniec mam zły w oczach. Jak on mógł?! Jak ob mógł pozwolić na ten pocałunek? Jak on mógł nie powiedzieć Magdzie o tym, że dalej jest z tamtą "ex Żyrafą"? Zwykły cham i prostak. Miał pół roku. Miał. Teraz już nie ma.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja też szukam takiej miłości? Może znajdę, a jak nie to będę sama. Przepraszam, nie sama. Z siatkówką i opowiadaniami :D :)
Szkoda, że tak niewiele zostało :( Ale ciekawość bierze górę, co teraz będzie z Magdą...
Zapomniałam! Przez 7. akapit myślałam, że tamta Żyrafa, bo tak ją od tej pory będę nazywać, zabiła naszą Madzię... :( Ale na szczęście nie.
UsuńAleż frajer z tego Bartmana, no nie mogę no, frajer!
OdpowiedzUsuńto się Zibi wj*bał... dobrze, że go zostawiła, po jakiego czorta on się umawiał z Aśką??!! Ty, jakie 2 rozdziały do końca?? cytując Zbigniewa "czy Cię grzmi??"!! ja nie chcę końca, słyszysz!! nooo, chyba, że zaczniesz pisać o Łasko, to wybaczę :D pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńo mój Boże, tego się nie spodziewałam. no nie mogę, nie mogę, jak on w ogóle mógł coś takiego zrobić?
OdpowiedzUsuńo nie, nie, nie! to nie może tak być ;c
OdpowiedzUsuńO jesoo... To idzie w bardzo złą stronę... Biedna dziewczyna. Czuję jej ból.
OdpowiedzUsuńI tu jest tylko potwierdzenie na to, że facet to świnia. Oni nigdy nie dorosną, nigdy nie dojrzeją do poważnego związku. Oni nie są gotowi na takie coś. UWielbiają przygody na jedną noc, i nadal tak będzie. Po cholerę on mówił Magdzie, że ją kocha. Po cholerę jej to mówił. Myślałam, że się jednak zmienił, ale jak widać pomyliłam się.
OdpowiedzUsuńJakby był na tyle inteligentny, to domyśliłby się, że Magda to widzi i odepchnął Aśkę, ale jak widać zabrakło mu rozumu. Jak można być aż taki debilem.
W ogóle po co on się z nią spotkał w Warszawie. Co mu to dało, co?! Zdawał Madzi cios, za ciosem. Ja bym nie walczył, bo moim zdaniem nie warto. Jak facet zrani za pierwszym razem, to zrani za kolejnym.
A teraz Magda znów cierpi przez niego, po raz kolejny..
Przez 10 minut, po skończeniu czytania tego rozdziału siedziałam z taką miej więcej miną ; :OOO . Cholera jasna czy tego frajera do reszty pogięło ?! No właśnie, jak to powiedział Zb9 'Czy Cię grzmi? ' to są skierowane w tym momencie do niego słowa. Po prostu nie wiem co napisać...Tak bardzo jest mi szkoda Magdy.. po raz drugi człowiek którego tak bardzo kochała ją zranił. Ona mu zaufała przez te pół roku i od nowa nauczyła się z nim żyć, a teraz ? Nie wierze. Ale muszę się przyznać, że jak ostatnio napisałaś że powoli ta historia zbliża się do końca, to wiedziałam że już w tym rozdziale coś się wydarzy. Że albo będzie wypadek śmiertelny, albo się rozstaną. To już było lekko przesłodzone i takie idealne, sztuczne. I dobrze myślałam, tylko teraz trzeba czekać na następny i zobaczyć jak dalej się potoczy życie Magdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
No i PUFFFF, czar sentymentalnego romansu prysł... .
OdpowiedzUsuńNie wolno uzależniać się od drugiej osoby, szczególnie od faceta.
Normalnie nie wierze w to co przeczytałam. Co ten Zbyszek wyprawia?! Po co on mówił Magdzie, że ją kocha. Powiedzieć komuś kocham cię to jak wsiąść za kogoś odpowiedzialność. Słowo kocham nie jest zwykłym słowem jak dzień dobry czy cześć. Pozwolił jej uwierzyć w miłość, a teraz ją tak potraktował. Po co spotykał się z Aśką w Warszawie i jak wrócił to utrzymywał tą farsę iż jej na niej zależy. Skoro nie umiał się zdecydować nie powinien jej dać uwierzyć w miłość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: do panny Aśki nigdy nie pałałam zbytnią sympatią, a po tym, co zrobiła, a raczej co zniszczyła w tym rozdziale z chęcią teleportowałabym ją do średniowiecznego Orleanu, żeby spłonęła na stosie zamiast Joanny D'Arc. Mimo wszystko to nie tleniona blondyna jest tu wszystkiemu winna, a to dwumetrowe szczęście Magdy o zielonych oczach. Zbyszek. Takim zachowaniem przekreślił nadzieję niezmywalnym markerem. Gdyby jeszcze odepchnął Michalską, skarcił za swoje rozhulanie, bohaterka nie miałaby powodów do łez i rozpaczy. A teraz? Bartman wykazał się emocjonalnością dziesięciolatka. Zawiodłam się na nim, cholernie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. :*
Witam ;) Nie wiem jakim cudem dopiero teraz zauważyłam twój blog. I dlatego chcę przeprosić, że dopiero teraz zaczynam czytać tak boskie opowiadanie! Czytając ten rozdział uroniłam łzę. Jak Zbyszek mógł się tak zachować?! Wszystko zepsuł, wszystko skreślił. Ogromnie mi żal Magdy. Musi przeżywać prawdziwy koszmar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco, Kinga ;)
Błagam, napisz, że to się nie wydarzyło, że to był tylko zły sen i Magda za chwilę obudzi się wtulona do Bartmana!
OdpowiedzUsuńA jednak :(. Pierwsze co mi przyszło na myśl to "Głupi Zbyszek!". Ale jak tak nad tym rozmyślam, to zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle Bartman zdążył się zorientować, że to Ży... przepraszam - Aśka, a nie Magda. Hm, może nie warto go tak jeszcze skreślać? Choć Magda miała zupełny powód, aby się rozpłakać. Pewnie zrobiłabym tak samo na jej miejscu.
Tylko dwa rozdziały :O?
Zakończę komentarz słowami: Bartman, idioto, znów wszystko spieprzyłeś.
Pozdrawiam :)