Od kilku dni czuję się jakby ktoś
zamknął mnie w magicznej bańce mydlanej. Wszystko wokół mnie jest piękne,
cudowne, wręcz eteryczne. Mam jednak na uwadze to, że świat, który budujemy
wspólnie jest niezwykle kruchy. Jakby w każdej chwili ta bańka mydlana mogła
pęknąć.
Każdy mój dzień mieści się w
granicach Twoich ramion. Poranki mają zapach kawy i Twój uśmiech, a wieczory
smakują Twoimi pocałunkami. Nawet zupę doprawiam Twoją obecnością. Można
powiedzieć, że praktycznie mieszkamy razem, tylko tak jakoś dziwnie, na dwa
mieszkania. U mnie jest pełno Twoich koszul, a w Twojej łazience stoją moje
kosmetyki. Praktycznie codziennie zasypiam i budzę się obok Cebie. Chodzę do
kina, spaceruję, odpoczywam. Zawsze z Tobą.
Teraz leżysz obok mnie,
żartujesz, bawisz się kosmykiem moich włosów. Drażnisz się ze mną, drapiąc
brodą o zagłębie nad obojczykiem. Zabierasz z kolan laptopa, nie pozwalając
dokończyć projektu i wpijasz się w moje usta. Delikatnie gładzisz mnie po
plecach, mocno przytulasz. Twoje usta są coraz bardziej zachłanne, błądzą po
moim ciele. Twoje dłonie dotykają moich piersi. Wzdłuż kręgosłupa przebiega
mnie dreszcz. Kochając się z Tobą czuję się spełniona. Nie zapominasz o żadnym
fragmencie mojej skóry, na której pojawia się gęsia skórka. Tak jakbyś chciał
zaznaczyć, że każdy fragment mnie należy do Ciebie, Zbyszka Bartmana. Na koniec
wtulasz mnie w siebie. Tak, jakbyś chciał schronić mnie przed zimnem tego
świata. Jestem Twoja, Zbyszku. Należę w pełni do Ciebie. Skradłeś każdy
fragment mojej duszy, pojawiając się w moim życiu.
Wychodzisz na trening.
Pozostawiasz po sobie pustkę w łóżku i zapach perfum w przedpokoju.
Pozostawiasz moje opuchnięte od Twojej obecności usta. Od kiedy tu jesteś
wszystko się zmieniło. Zaczęłam zauważać kolory, odróżniać smaki. Wraz z Twoim
powrotem pojawiłam się nowa ja. A w zasadzie wróciłam ja, ta sprzed kilku
miesięcy. Znowu potrafię uśmiechać się bez powodu. Znowu umiem cieszyć się
każdą sekundą życia.
Kończę projekt, a Ty pojawiasz
się po treningu w drzwiach mojego mieszkania. Na twarzy masz ten swój
łobuzerski uśmiech. Każesz mi się ciepło ubrać i zabierasz mnie na spacer.
Wsiadamy do Twojego samochodu zawozisz nad wielką górkę, wyciągasz z bagażnika
sanki, na których mamy niby zjeżdżać. Musimy śmiesznie wyglądać, usadawiając
się na zabawce we dwójkę. Zjeżdżamy raz po raz wywracając się i głośno śmiejąc.
Leżę po raz kolejny na śniegu, Twój śmiech unosi się echem po okolicy. Podnoszę
się szybko, wkurzona do granic możliwości, krzyczę na Ciebie. Całujesz mnie.
Całujesz mnie tak, że brakuje mi tchu. I już nie potrafię się na Ciebie
złościć. Łapiesz mnie za rękę i zabierasz do siebie. Zmarzniętą, ale
przepełnioną ciepłem. Ciepłem Twojej obecności.
Pod drzwiami Twojego mieszkania
czeka na nas niespodzianka. W postaci Kubiaka. Ma zdziwioną minę na widok
naszych splecionych dłoni. Spoglądamy na niego, następnie w swoje oczy i
wybuchamy śmiechem, na widok jego zdezorientowanej miny.
- Wiedziałem- ucina krótko pod
nosem.
Wchodzimy do środka, pijemy
przygotowane przez Ciebie grzane wino. Śmiejemy się. Dzisiejszego dnia
zaśmiałam się więcej razy, niż przez te kilka miesięcy naszej rozłąki. Misiek
cały czas mówi, że wiedział, że tak się to skończy, że w końcu wrócimy do
siebie. Uśmiecham się tylko niepewnie. Bo czy my jesteśmy razem? Raczej
jesteśmy dwójką osób, które spędzają ze sobą każdą wolną chwilę. Dwójką osób,
które nie potrafią żyć bez siebie. Na pewno zachowujemy się jakbyśmy byli parą.
Brakuje mi jednak Twojej deklaracji. Brakuje Twojego ‘kocham’, które mogłoby
uprościć sprawę. Obiecałam dać Ci czas, na poukładanie sobie tego wszystkiego.
Czekam, cierpliwie czekam, Zbyszku, bo wiem, że jest na co. Czekam na Ciebie. Nie
moja wina, Zbysiu, że jestem kobietą. Nie moja wina, że my, kobiety, już takie
jesteśmy, że lubimy słyszeć, że jesteśmy kochane. Lubimy mieć pewność, że
jesteśmy tymi jedynymi. Chcemy wiedzieć, że możemy czuć się bezpiecznie. Dlatego ja czekam, Zbysiu. Czekam, aż
poukładasz sobie swój świat.
Znów leżę przytulona do Twojego
torsu. Znów bawisz się moimi włosami i delikatnie całujesz w czubek mojej głowy.
Kubiak śpi za ścianą, a chrapanie przypomina nam o jego obecności.
- Madziu, śpisz?
- Jeszcze nie.
- Madzia, nawet nie wiesz jak
cieszę się, że jesteś.
Całujesz mnie jeszcze delikatnie.
A ja zasypiam. Zasypiam modląc się do Boga, by było tak już zawsze.
___________________________________
Witam :*
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze :)
Agg, postaram się poprawić z przecinkami ;p Jeśli chodzi o akapity, pominęłam je celowo. Nie pasowały mi do tej historii i przemyśleń bohaterki.
Pozostawiam kolejny do Waszej oceny.
Pozdrawiam z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski
buziaki :***
Paulik
Nie lubię Cię za to, że tak cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńNapawają się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Ten wypad na sanki był udany, bardzo. Niespodzianka w postaci przyjaciela zawsze jest miłym przeżyciem. Magda jest szczęśliwa przy Zbyszku. Oby tylko jej później nie skrzywdził, jak poprzednio.
OdpowiedzUsuńPauliś to jest jak zwykle cudowne! Zbyszek bardzo się stara i wierzę, że wkrótce powie Madzi to magiczne słowo ;) Czuć szczęście dziewczyny na kilometr. Uwielbiam jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Milka : *
On doszli do takiego etapu że Magda z dnia na dzień bedzie coraz bardziej wyczekiwać słowa kocham, życzę by nie pojawiła się u niej frustracja na te wszystkie zapewnienia Zbyszka, typu "Cieszę się że jesteś" , " Nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie" itd. Bo po jakimś czasie one przestają wystarczać. Ciekawi mnie to siedzi w głowie Bartmana? Skoro żyje z Magdą jakby byli parą to powinien zdawać sobie sprawę z tego jak to wszystko wygląda. No chyba że on nadal jest na etapie sprawdzania, oby nie robił tego zbyt długo.
OdpowiedzUsuńSanki :)) Ja się akurat sanek boję bo ze mnie taka ofiara losu ze zawsze z nich poobijana ze wszystkich stron wracałam :P
Pięknie piszesz :). Myślę, że Zbyszek kocha Magdę. No, przynajmniej mam taką nadzieję. Myślę, że niedługo oboje powiedzą sobie nawzajem to magiczne słowo.
OdpowiedzUsuńKubiak wiedział :). Wszyscy wiedzieli... Ja również jestem ciekawa, co siedzi w głowie Zbyszka. Oby nie zastanawiał się za długo nad swoimi uczuciami. Mam nadzieję, że Magda i Bartman nie skrzywdzą się znowu.
Pozdrawiam!
Oddaj część talentu pisarskiego! Dziewczyno, twoje emocjonalne opisy są mistrzowskie! Startuj po nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. :*
OdpowiedzUsuńNie potrafię tego czytać i jednocześnie nie marzyć. Dlaczego świat i uczucia między dwoma osobami nie są tak piękne, jak tutaj? Dlaczego cywilizacja jest brudna i ponura, a nie otwarta na siebie i troskliwa?
Może i Zbyszek do tej pory nie powiedział tych dwóch słów tak ważnych dla kobiety, ale wierzę, że mową niemą wykrzyczał je już miliony razy. Uniesieniami miłosnymi, pocałunkami, tuleniem do swojego umięśnionego torsu.
Gdybym była na miejscu Magdy, rzuciłabym wszystko w cholerę. Całe swoje szczęście miałabym w tej jednej osobie. W Zbyszku. ;)
Pozdrawiam gorąco. :*
Kocham czytać Twojego bloga, jeszcze dobrze nie zacznę a już kończę :) No cóż, co ja mogę napisać ? Oprócz tego, że jesteś mistrzynią w pisaniu bloga to chyba pogratuluję historii :) Zbyszek może nie powiedział słowa "kocham" do Magdy, ale wykrzyczał je w duchu z milion razy. Ona musi być cierpliwa, skoro tyle już przeczekała to wytrzyma jeszcze troszkę.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny , pozdrawiam Joaśka ;*
Zapraszam na nowy rozdział bloga http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Rozpływam się, jak to czytam! Po prostu kocham twój styl pisania i te wszechobecne emocje. Niesamowicie wczuwam się w postać głównej bohaterki i dzięki temu dużo łatwiej jest mi ją zrozumieć. Ciekawe jak długo jeszcze będzie czekać. Niby dwa słowa, takie same jak wszystkie inne, a jednak wyjątkowe i tak potrzebne do dalszego życia i wiary w jego sens. Jednak nie można ich wypowiadać, nie będąc tego dość pewnym. Niech Magda będzie cierpliwa, a Zbysiu się w końcu określi. :P
OdpowiedzUsuńTo, że genialnie już piszesz, to wiem i dla mnie to nie nowość.
OdpowiedzUsuńBoję się, że u Magdy pojawi się takie coś jak Zbysiu nie mogę żyć bez Ciebie. Jesteś moim powietrzem itd. Ona nie wyobraża sobie godziny bez niego, a co dopiero dnia. To się może źle skończyć. Zbyszkowi, po jakimś czasie może znudzić się okazywanie uczuć, a do ich związku wkradnie się monotonia i Magda może nie dać sobie z tym rady. Faceci po jakimś czasie inaczej okazują, że kochają. Magda musi zobaczyć, że istnieje także poza Zbyszkowi świat. Dla własnego dobra.
pozdrawiam:*
[lista-intryg.blogspot.com]
Obawiam się, że to uzależnienie od Zbyszka jest groźne. Mam nadzieję, że on to widzi i czuje to samo!
OdpowiedzUsuńkolejne opowiadanie i znów seks. Ale dzisiaj trafiam na opowiadania. Ale tak na poważnie to dobrze, że bohaterka jest szczęśliwa. Oby tak dalej
OdpowiedzUsuńTeraz bym chciała wiedzieć co siedzi w Zbyszka głowie. Niby ją kocha i w ogóle, ale jej tego nie powie. My kobiety czujemy się bardziej dowartościowane jak ktoś nam wyznaje miłość czy twierdzi, że bez nas nie może żyć. Może to głupie, ale wtedy mamy to poczucie, że jesteśmy dla kogoś całym światem ;) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 25 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 5 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńEmocje, emocje, emocje. Kocham emocje.
OdpowiedzUsuńPewnie się mylę, ale myślę, że w powietrzu wisi coś złego. Może i oni będą razem, ale nie tak od razu. Może przez Asię?
Zapraszam na trójeczkę
OdpowiedzUsuńnasz-uklad.blogspot.com
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 26 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 6 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuń