2012/08/21

Powietrze gęstnieje od Twojej obecności . . .


Unikałam Cię. Unikałam w każdy z możliwych sposobów. Nawet na mecze nie przychodziłam, kiedy Twoja drużyna grała na Podpromiu. A teraz stoję z drżącymi dłońmi i coraz głośniej bijącym sercem przed jednym z rzeszowskich domów. Zaraz Cię spotkam, Zbyszku.

Otwierają się drzwi, witam się z Iwoną. Z głębi domu słyszę jakąś anegdotę opowiadaną przez Krzyśka. I nagle serce mi zamiera, łzy napływają do oczu. To Twój śmiech. Najchętniej bym uciekła, ale dzielnie wchodzę do salonu. Nagle wszyscy milkną. Przecież wszyscy wiedzą ile dla siebie znaczyliśmy, przecież każdy zna tą historię. No, prawie każdy. Jest tu przecież też ona. Zapewne nie wie kim jestem i dlaczego wszyscy zamilkli. Witam się serdecznie z obecnymi. Kosa przytula mnie mocno, szepcząc krótkie ‘Trzymaj się’ do ucha, Piter serdecznie czochra mi włosy. Tobie rzucam krótkie ‘Cześć’ i odwracam głowę. Igła przedstawia mnie tej Twojej. A ja czuję jak powietrze gęstnieje od Twojej obecności.

Piję wódkę w nienaturalnym dla siebie tempie. Czuję jak parzy mnie w usta, rozchodzi się ciepłem po całym ciele. Może alkohol przyniesie mi  ukojenie. Wyciągam papierosa i zmierzam w kierunku tarasu zapalić. Stoję na zewnątrz i uspokajam moje emocje. Głęboko zaciągam się w płuca. Zamykam oczy i przypominam dzień w którym staliśmy tu wspólnie. Pamiętam jak mnie obejmowałeś i jak razem wpatrywaliśmy się wtedy w gwiazdy. Zapytałeś mnie wtedy, co zażyczyłabym sobie od spadającej gwiazdy. Bez wahania odpowiedziałam, że Ciebie, już na zawsze. Dzisiaj żałuję, że żadna gwiazda tamtego wieczoru nie spadła. Zapewne stałabym tu teraz, a wokół swojego ciała czułabym Twoje ramiona. A ja przecież od kilku godzin, przebywając w Twoim towarzystwie o niczym innym  nie marzę. Nie przeszkadza mi to, że w ignaczakowym domu siedzi teraz ona, bawiąc się Twoją dłonią. Tak bardzo o tym marzę…

Patrzę w niebo i zapewne jakaś spadająca gwiazda musiała mi umknąć niezauważona, bo poczułam Twój zapach i zacieśniające się wokół mojej talii ramiona. Poczułam spokój. Nagle mnie obróciłeś i poczułam Twoje usta na swoich. I nagle cały świat przestał istnieć, a ja poczułam się tak jakbym cofnęła się w czasie. Tak jakby to wszystko się nigdy nie wydarzyło. Poczułam, że nareszcie znalazłam się w odpowiednim miejscu. W twoich ramionach. Przywarłam do Ciebie mocniej, zatraciłam się w tych pełnych ustach, w tej pasji, z jaką mnie całowały.
-Tęskniłem, tak bardzo tęskniłem- usłyszałam, a moje serce nie pozostało temu obojętne.
-Cii…- i ponownie odnalazłam szczęście w Twoich pocałunkach.
Nie mam pojęcia ile tak staliśmy. Zatraciłam się zupełnie.  Nie wiedziałam jak się nazywam, gdzie jestem, nie miałam pojęcia dlaczego Cię straciłam. Wiedziałam tylko, że tak bardzo za tym tęskniłam. I nagle przypomniałam sobie, że tam, w salonie czeka na Ciebie ona… Odsunęłam się od Ciebie i zobaczyłam zdziwienie w tych zielonych oczach. Przejechałam jeszcze kciukiem po Twoich wargach i uciekłam do środka.

Piłam jeszcze szybciej i jeszcze więcej, jakbym chciała zmyć z ust smak Twoich pocałunków. Znowu wpatrywałam się w Twoją dłoń. Ona tak idealnie pasowała do mojego ciała! A teraz ta bezczelna… A teraz ta Twoja Asia się nią bawiła. Znowu kieliszek, i znowu. Dlaczego moje usta smakują Tobą! Znów kieliszek. Dlaczego ona Cię całuje! Znów kieliszek.
-Chyba powinnaś trochę  przystopować- słyszę Twój głos skierowany w moją stronę.
-A to niby dlaczego??
-Bo cię znam. Wiem, że powinnaś przystopować. Proszę, przestań..
-A kim ty Zbysiu niby jesteś, co? Kim ty do jasnej cholery niby jesteś, żebym miała cię posłuchać? Kazałeś mi kiedyś wypieprzać ze swojego życia, to ja ci dzisiaj mówię to samo.  Ja zniknęłam z twojego życia wyprowadzając się z naszego ursynowskiego mieszkania, więc od ciebie oczekuję tego samego.

Wzięłam torebkę i bez słowa wyszłam. Zostawiłam Cię tam z szeroko otwartymi ustami. I z tymi zielonymi patrzałkami, które wpatrywały się we mnie smutno. I z Asią, która chyba w końcu się dowiedziała kim dla Ciebie byłam. Wyszłam. Po raz kolejny wyszłam, a Ty za mną nie pobiegłeś.

__________________________________________________
Witam :) dziękuję Wam bardzo za komentarze :D
Rozdział dla Melody :)
Z góry przepraszam za literówki :)
Pozdrowienia z miasta siatkarskich Mistrzów Polski



7 komentarzy:

  1. Pięknie, pięknie, pięknie :D:D:D
    W końcu to ja jestem pierwszym recenzentem i byle czego bym nie wypuściła na światło dzienne ;)
    Pierwszy recenzent ;p nulka :*

    P.S. Zachwycam się tak, jakbym to sama tworzyła ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeżywam to to razem z nią i tak będzie zapewne przy każdym kolejnym rozdziale, te emocje są mi tak bliskie ze mogę jest normalnie wyczuć, tak jakby obok mnie stała ta druga Melody, ta która jednak nigdy nie pogodziła się z przeszłością. Zachowanie Zbyszka jest karygodne, jest z inną powinien trzymać łapy przy sobie, jak tęsknił, trzeba było się odezwać, przyjechać zawalczyć jeżeli trzeba a nie załatwiać to tak. Tyle że faceci mają inaczej skonstruowany mózg niż kobiety więc on myśli że to nic złego

    Dziękuję za dedykację, naprawdę to opowiadanie od pierwszych chwil wbija mnie w fotel :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko ! Gapię się w monitor i przeżywam jak inne czytelniczki.
    Szkoda, że tak wychodzi, że Ona ucieka... ale co ma zrobić. On jest z Aśką, a główną bohaterka nie chce włazić z butami w jego "nowe" życie chociaż zapewne chciałaby być tą Aśką..
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam na mojego bloga jeśli masz czas i ochotę http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/
    Pozdrawiam Aśka . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Daje po garach; chciałabym tak pisać jak ty, ujmować emocje w taki sposób. Chociaż nie przepadam za Zbyszkiem, już kocham to opowiadanie za formę, specyficzność i piękno.
    czekam na 4 ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko trzy rozdziały a ja mam w głowie emocjonalny mętlik. Przeżywam to tak mocno jak główna bohaterka. No cóż niejaki Bartman zawsze musi coś zepsuć. Ale widać, że on też nie poradził sobie z tym rozstaniem, a Aśka to tylko przykrywka. Mogą wiecznie przed sobą uciekać, ale i tak w końcu miłość ich dopadnie. Jeśli masz ochotę, to zapraszam na www.bezsennosc-w-warszawie.blog.onet.pl Jak możesz to informuj mnie na gg (1324793) za pierwszym razem podpisz się nickiem :) Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kretyn... Niech spada na drzewo i się wreszcie zdecyduje! Albo jedna, albo druga. W zasadzie już kiedyś podjął decyzję, niech teraz się zajmie Aśką.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy zaczęłam to czytać, sądziłam iż będzie to kolejne śłiitaśne opowiadanie o siatkarzach. Jest kompletnie inne. Niesamowite. Czytałam i czytam tysiące opowiadań, jednak to jest... jedyne w swoim rodzaju. To jak opisujesz emocje... i masz u mnie wielki plus, że piszesz tu o Bartmanie ; )

    ________

    Effy xx

    OdpowiedzUsuń