2012/10/26

Jesteś moim oddechem, moim powietrzem . . .



Umieramy. Umieramy z miłości. Łapczywie chwytamy emocje, znajdujemy schronienie w czyichś ramionach. Mimo wszystko umieramy. Umieramy z tęsknoty, z krwawiącym sercem i rozbitym życiem. Umieramy szczęśliwi, smakując ukochanych ust, otulając się ukochanym oddechem. Bez względu na to, czy kochamy szczęśliwie, czy też nie, zawsze umieramy z miłości. Ja też umieram, Zbyszku. Umieram z miłości.

Chciałam być silna, chciałam umieć żyć bez Ciebie. Chciałam o Tobie zapomnieć. Wymazać z pamięci Twoje pocałunki, Twój dotyk, Twoje słowa. Nie potrafię. Nie umiem o Tobie zapomnieć. Mam pracę, pieniądze, swoje pasje. Jednak nie potrafię żyć bez Ciebie. Nie widzę sensu w piciu w pojedynkę kawy. Nie chce zasypiać w samotności. Nie chcę widzieć Cię tylko w snach. Tuż po Twoim wyjściu zrozumiałam, że bez Ciebie nigdy nie będę szczęśliwa.

I chyba właśnie dlatego siedzę teraz w pustym przedziale pociągu. Nikt tak jak Ty nie potrafi mnie wkurzyć. Nikt tak jak Ty nie potrafi też mnie rozbawić. Niczyje usta nie smakowały tak dobrze jak Twoje. Nikt w życiu nie patrzył na mnie z taką czułością jak Ty. Tylko Ty skrzywdziłeś mnie w życiu tak mocno, ale tylko Tobie jestem w stanie to wybaczyć.

Mogę się oszukiwać. Mogę po raz kolejny w życiu udawać, że jest mi bez Ciebie dobrze. Mogę już zawsze przed Tobą uciekać. Tylko wiem, że to nie ma sensu. Kiedyś znów byś mnie dopadł. Znalazł wśród zakłamanych myśli, z pustym sercem, krzyczącym Twoje imię. Kiedyś nasze drogi ponownie by się skrzyżowały. I wtedy nie potrafiłabym spojrzeć Ci w oczy. Nie potrafiłabym udawać, że przez ten cały czas byłam szczęśliwa, że mi Cię nie brakowało. A brakowałoby mi Cię jak cholera. Wiem o tym, Zbyszku.

I stoję teraz przed Twoim mieszkaniem. Drżącymi dłońmi naciskam na klamkę drzwi, które poddają mi się bez oporu.  Z salonu dochodzą mnie dźwięki piosenki Myslovitz, która cały dzień krążyła mi po głowie. Opieram się o futrynę i patrzę na Ciebie. Leżysz na kanapie z zamkniętymi oczyma. Napinasz mocno mięśnie twarzy. Między brwiami pojawia się mocna bruzda, którą pragnęłabym wygładzić pocałunkami.

- Krzysiu, od kiedy wyszedłeś nic się nie zmieniło. Nie zadzwoniła, nie napisała, nie przyjechała. A ja nadal ją kocham. Tak jak dwie godziny temu, a nawet mocniej.
- Zmieniło się Zbysiu.

Zrywasz się na nogi. Spoglądasz na mnie tym swoim zdziwionym zielonym wzrokiem. Stoisz niczym słup soli, zupełnie jakbyś nie był w stanie ruszyć żadnym z mięśni. Tak, jakby praca, którą wykonuje teraz Twoje głośno bijące serce, pochłaniała całą Twoją energię.

- Madzia, jesteś w końcu. Pozwól mi teraz wszystko wyjaśnić, pozwól powiedzieć jak bardzo cię kocham...
- Cii... To nie ma dla mnie znaczenia. Wiem, że mnie nie zdradziłeś. Wierzę ci. Błagam cię tylko, nie oszukuj mnie nigdy więcej. Bądź szczery i kochaj. To wszystko.

Szybkim ruchem znalazłeś się obok mnie. Wpatrujesz się teraz w moje oczy. Ja w Twoich widzę skruchę i miłość. Delikatnie całujesz mnie w usta.  Wtulam się w Twoje ramiona i jedyne czego tak na prawdę chcę, to czuć ich bliskość już do końca życia. Już na zawsze mieć Cię przy sobie. Na zawsze być szczęśliwa.

- Madzia, kocham cię. Kocham najbardziej na świecie.
- Kiedy wyszedłeś, zdałam sobie sprawę, że nie chcę żyć bez ciebie. Zrozumiałam, że nigdy nie pokocham już nikogo tak mocno jak ciebie. Jesteś moim oddechem, moim powietrzem.
- Brakowało mi ciebie. Każda minuta bez ciebie pozbawiała mnie oddechu.

Nie wiem, czy będziemy ze sobą już zawsze. Nie wiem, czy wytrwamy we wspólnym oddechu. Nie wiem czy Bóg będzie dla nas łaskawy, ale między nami widać tą Jego Iskrę, która oświetlać nam będzie każdy wspólny dzień. Nie wiem jak długo będę budzić się przy Twoim boku. Nie wiem jak długo pozwolisz mi pić kawę ze swojego kubka. Nie wiem, Zbyszku. Wiem jednak, że zawsze będę Cię kochać. Tak samo mocno jak Ty kochasz mnie.

Nie czekałam na Twój powrót, bo tym razem to ja musiałam wrócić, Zbyszku. Teraz wiem, że to Twoich pocałunków pragnęłam. Marzyłam tylko o Twoim dotyku.  To na Ciebie zawsze czekałam, Zbyszku. Jesteś moim oddechem, tak jak ja Twoim…

_____________________________________________
Witam :)
Widzimy się tutaj po raz ostatni. Przypomnę tylko, że całe opowiadanie dedykowane jest Melody :)
Trochę ciężko rozstać mi się z tą historią, ze Zbyszkiem i Madzią, w szczególności z jej uczuciami.
Dziękuję Wam wszystkim za Waszą obecność tutaj. Dziękuję Wam Wszystkim i każdej z osobna, za każde słowo wpisane w komentarzach. Już nie długo będę mogła zaprosić Was na nowe opowiadanie. Trzymajcie się cieplutko :* I do zobaczenia :)
Pozdrowienia z Miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :****