2012/09/16

Moje serce bije przecież w rytm Twoich oddechów . . .


Siedzę na parapecie z kubkiem herbaty. Za oknem prószy śnieg. W powietrzu unosi się zapach piernika. Zbliżają się święta. W kącie salonu wesoło migoczą światełka choinki, którą wczoraj wspólnie ubraliśmy.

Właśnie wyjechałeś do Warszawy. Spędzić święta z rodziną. Chciałeś zostać w Rzeszowie, ale ja muszę pojechać do dziadków, a spędzanie kolacji wigilijnej z moimi rodzicami, nie jest najlepszym pomyłem. Oni od samego początku Cię nie lubili. Twierdzili, że ich córka, dobrze zapowiadający się architekt, zasługuje na kogoś lepszego niż siatkarz. Nie wiem dlaczego nie uwzględnili w tym moich uczuć. Moje serce bije przecież w rytm Twoich oddechów.

Moi rodzice zapomnieli o tym, że serce nie wybiera. Pamiętam ten dzień, w którym  przyjechałeś po raz pierwszy do mojego domu. Przywiozłeś matce bukiet białych lilii, których ona tak nienawidzi. Zmierzyła Cię tylko wzrokiem stwierdzając, że powinieneś dowiedzieć się, jakie kwiaty lubi. Tak jakbyś miał być wszechwiedzący. Ojciec stwierdził, że siatkarz to nie zawód. A jedynie chwilowe ‘widzimisię’ bez stabilizacji. Twoja forma też nie jest dla niego pewniakiem. Każdy kontrakt, nie jest przecież zawierany bezterminowo, więc tak naprawdę, nie wiadomo, czy za rok będziesz miał pracę. Nie było istotne to, że jesteś w Reprezentacji, bo przecież na następny sezon może zostać zakontraktowany nowy trener, który nie powoła Cię do kadry. Siedziałeś wtedy wpatrzony w nich, ze smutnym zielonym spojrzeniem. Cała pewność siebie, która biła od Ciebie, ulotniła się gdzieś w trakcie kilku zdań. Na nic zdała się moja linia obrony, którą wobec nich zastosowałam. Na nic zdało się moje tłumaczenie, że jesteś jednym z najlepiej rokujących siatkarzy młodego pokolenia. Dla nich, dwójki lekarzy, liczyły się zupełnie inne rzeczy. Wyszedłeś smutny, delikatnie całując mnie na pożegnanie.

Wyszedłeś, a w naszym domu rozpętało się piekło. Usłyszałam, że nie spodziewali się, że jestem aż tak nieodpowiedzialna. Zapytali mnie, jak ja sobie wyobrażam naszą wspólną przyszłość. Powiedzieli, że jeszcze kiedyś będę żałować swojego wyboru. Matka wykrzyczała mi, że kiedyś mnie zostawisz, bo inne rzeczy będą dla Ciebie ważne. Niczym policzek zabolały słowa, że to zawsze siatkówka będzie ważniejsza ode mnie. Ojciec włączył się do kłótni i wrzeszczał, że jak my mamy się w przyszłości dogadać. Ja, wykształcona, oczytana i Ty- siatkarz, dla którego najważniejsza jest siłownia. Nie rozumieli, że Ty jesteś niezwykle inteligentnym człowiekiem. Przecież Ty nawet na wakacje zabierałeś ze sobą masę książek, więcej ode mnie, a nasze rozmowy toczyły się na miliony przeróżnych tematów. Najbardziej jednak bolało to, że tak naprawdę Cię nie znali, a już wydali na Twój temat osąd. I nie chcieli Cię bliżej poznać.

Spakowałam się i w godzinę później siedziałam już w pociągu relacji Rzeszów-Warszawa. Z rozmazanym makijażem, musiałam wyglądać żałośnie pukając do drzwi Twojego mieszkania. Rozluźniłam swoje relacje z rodzicami, więc mieli zdziwione miny, kiedy wróciłam do nich po naszym rozstaniu. Matka miała zadowoloną minę, jedną z serii ‘A nie mówiłam’, ojca twarz nawet nie kryła satysfakcji. Na szczęście nie pytali, dlaczego wróciłam, z jakiego powodu nie jesteśmy już razem. Mimo to, nie miałam ochoty spędzać z nimi ani minuty. Ich słowa, że na pewno spotkam kogoś lepszego od Ciebie, działały niczym sól na ranę, na moje zbolałe, pęknięte serce.

Kładę się do łóżka, w którym pozostało po Tobie ciepłe miejsce. Zasypiam z myślą, że ja nigdy nie będę taka jak oni. Nigdy nie będę oceniać ludzi po pozorach, bo one często mylą.

Rano wybieram elegancką sukienkę, wsiadam do swojego samochodu. Jadę do babci, jedynej osoby w mojej rodzinie, która jest nam przychylna. Ona zawsze akceptuje moje wybory. Kiedyś powiedziała mi, że nie wolno kochać rozumem, a duszą i sercem. Bo gdy kocha się rozumem, to wyrachowanie, a nie miłość.

Przyklejam na twarz sztuczny uśmiech i wchodzę do domu, od którego aż bije ciepło. Chyba nawet mogę nazwać to miejsce moim prawdziwym domem. Udaję, że relację między mną a rodzicami są w jak najlepszym porządku. Łamiemy się opłatkiem wypowiadając sztuczne życzenia. Słyszę od nich, że powinnam pomyśleć o sobie i swojej przyszłości, więc najwyższa pora rozejrzeć się za jakimś facetem, który posiada pewny zawód, otworzyć swoją pracownie, zamiast pracować na czyjś rachunek. Tylko babcia powiedziała to, co chciałam i powinnam usłyszeć, życząc miłości, zapierającej dech w piersiach.

Gdzieś pomiędzy kolacją a pasterką dzwonisz do mnie. Mówisz, że się stęskniłeś, że żałujesz tego, że nie zabrałeś mnie ze sobą. Na moich ustach pojawia się uśmiech, ale już taki szczery. Ja też tęsknie. i też żałuję, że nie ma Cię przy mnie. Rozłączam się i wpatruje w gwiazdy. Wiem, że Ty robisz teraz dokładnie to samo. Wiem, że jesteś daleko ode mnie. Wiem też, że Twoje serce jest przy mnie.

______________________________________________
hej hej :)
Trochę mnie tu nie było, ale zaczęłam nadrabiać moje zaległości u Was, no i w końcu mam czas po zdaniu sesji na spotkania z przyjaciółmi :D
Bardzo cieszy mnie Wasza obecność tutaj :) Dziękuję Wam bardzo za komentarze :D
Pozdrowienia z miasta siatkarskich Mistrzów Polski 
Paulik