2012/09/03

Wolałabym oddychać Tobą . . .


Wyjechałeś.
Zostawiłeś tylko kartkę, że nie chciałeś mnie budzić. Zostałam znowu sama, z tęskniącym sercem. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jak bardzo mój świat bez Ciebie jest pusty. I chociaż wyszedłeś zaledwie przed chwilą, już tęsknię. I chociaż wrócisz za kilka godzin, nie mogę doczekać się Twojego powrotu. Zakładam Twoją koszulę, chcę poczuć jakbyś był tu obok.  Dostaję smsa i moje serce wariuje. Od Ciebie. Dojeżdżasz już do Warszawy. Za chwilę odwiedzisz rodziców.

Sprzątam, gotuję, robię pranie. Zaczynam każde zajęcie, ale żadnego nie mogę skończyć. Czuję w sobie dziwne podenerwowanie, tak dobrze znane z przeszłości. Zawsze tak się czułam, gdy wyjeżdżałeś. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Tak też jest i dziś. Plączę się po domu. Postanawiam odkurzyć wspomnienia i otwieram album z naszymi zdjęciami. Ty, na moich urodzinach, podczas wspólnych wakacjach, spędzający ze mną pierwsze wspólne święta. Na fotografiach jesteśmy tacy inni. Nie wiedzieliśmy na czym polega miłość. Patrzyliśmy na siebie, zamiast patrzeć w tą samą stronę. Oddaliliśmy się od rzeczy, które powinny być dla nas ważne. Dziś jest inaczej. Ty jesteś dla mnie ważny. I ja, chyba, jestem ważna dla Ciebie.

Rozkoszuję się widokiem naszego pierwszego wspólnego zdjęcia. Kilka tygodni po tym, jak się poznaliśmy. Urodziny Miśka, na które mnie zaprosiłeś. Siedzimy obok siebie, wpatrujemy się w siebie, trzymamy za ręce. Tak dobrze pamiętam ten dzień. Wtedy przekonałam się, co to znaczy mieć motyle w brzuchu. I czuję je do dziś. Za każdym razem, gdy łapiesz mnie za rękę, całujesz i zasypiasz przy moim boku. Nie wiem, czy przestane je czuć dziś wieczorem, nie wiem, czy będzie to pojutrze. Przecież niczego mi nie obiecałeś. Nie wiem jak długo będziesz zasypiał obok mnie. Nie wiem, czy gdy jutro się obudzę, nie zastanę kartki, że wyjechałeś już na zawsze.

Wiem, że mój świat na zawsze już będzie miał dwa metry wzrostu i zielone spojrzenie. Wiem, że mój świat będzie lubił kawę posłodzoną trzema łyżeczkami cukru i makaron na obiad. Wiem, że mój świat zawsze będzie nosił Twoje imię, Zbyszku.

Ciszę w mieszkaniu przerywa dźwięk mojego telefonu. Wyświetla się Twoje zdjęcie, odbieram napawając się Twoim głosem. Uśmiecham się, opowiadam o tym, co robię. I uśmiech znika mi z twarzy. Jedziesz spotkać się z nią. Tylko po co, Zbyszku. Czy tęsknisz za nią. Czy żałujesz. Czy brakuje Ci jej uśmiechu. Nie mam odwagi Cię zapytać, więc rozłączam się udając brak czasu.

Wyciągam z barku wino, otwieram je. Nalewam sobie do kieliszka. Walczę ze łzami, ale one są silniejsze. Przegrywam. Znowu przegrywam, chociaż miałam być silna. Jesteś ze mną szczery. Powiedziałeś mi o tym spotkaniu. Mimo wszystko wolałabym, żebyś zataił przede mną prawdę o tym spotkaniu. Moje serce nie było na to przygotowane. Ja nie byłam na to przygotowana. I chociaż wmawiałam sobie każdego dnia, że zaraz może Cię już tu nie być, nie jestem na to gotowa. Nie jestem gotowa nawet na to, że możesz się z nią tylko spotkać.

Nie mogę znieść myśli, że możesz ją całować. Nie chcę myśleć o tym, że ona może trzymać Cię za rękę, że Ty możesz się do niej uśmiechać, że opowiadasz jej jak ostatnio żyjesz. Aż skręca mnie z bólu, gdy pomyślę sobie, że ona może się wtulić w Twoje ramiona. Może zabrałeś ją do naszej ulubionej restauracji. Albo siedzicie teraz na naszej ławeczce. Może właśnie ona teraz wpatruje się w zieleń Twoich oczu. A może mówisz jej, że tęskniłeś za nią. Może proponujesz jej, żeby przeprowadziła się do Rzeszowa.

Nie mogę być dzisiaj sama. Do kogo zadzwonić… Najchętniej zadzwoniła bym do Ciebie, kazała natychmiast wrócić, ale nie mogę tego zrobić. Iwonka? Ona pojechała do Wałbrzycha. Ola. Piotrkowa Ola jest mi teraz potrzebna. Dzwonię. Zaraz będzie, pójdziemy gdzieś na miasto.

Obmywam twarz.  Opuchniętą od goryczy, umazaną bólem, skrzywioną żalem. Wykonuję makijaż, ubieram najładniejszą sukienkę i najwyższe szpilki. Chcę być dzisiaj piękna. Nie dla Ciebie. Dla siebie, Zbyszku.

Przychodzi Ola z dwoma butelkami wina. Pijemy  w rekordowym tempie, a moje rozgoryczenie maleje z każdym kieliszkiem. Wyciągam kolejną butelkę z barku. Opróżniamy ją do połowy, a pod blok podjeżdża nasza taksówka. Wchodzimy do klubu, przy barze zamawiamy mojito. Opróżniamy szklanki i ruszamy na parkiet. Obok cały czas kręcą się jacyś faceci, ale w mojej głowie wyrył się Twój obraz. Ignoruję ich wszystkich. Siadam zmęczona przy barze. Zamawiam kolejnego drinka. Ola o nic nie pyta. Stwierdza tylko, ze to znowu przez Ciebie cierpię. I ma rację. Boli mnie to, że do niej pojechałeś, że szukałeś jej towarzystwa. Chciałam Cię mieć tylko dla siebie. Chciałam, żebyś był zawsze przy mnie. Czy to tak wiele, Zbyszku?

Ola wychodzi. Ma już dość dzisiejszego wieczoru. Pipen po nią przyjeżdża, a ja odprowadzam ją do jego samochodu. Piotruś chce mnie odwieźć, ale ja jeszcze wracam do środka. Po drodze odpalam papierosa. Głęboko zaciągam się dymem. Zachłannie wciągam go do płuc. Wolałabym oddychać Tobą.

Wchodzę do klubu, zamawiam przy barze drinka, siadam na stołku. Nie powinnam zatapiać dziś smutków w alkoholu. Nie powinnam rozmyślać o tym, co teraz robisz. Ty powinieneś być obok mnie. Powinieneś trzymać mnie za rękę. Ja powinnam czuć, że należysz tylko do mnie.

Przysiada się do mnie jakiś chłopak. Rozmawiamy, śmiejemy się. Przez moment odsuwam Ciebie na drugi plan. Nie zamartwiam się, nie denerwuję, nie czekam. Chłopak żartuje, jest miły, ładnie się uśmiecha, ale nie jest Tobą, Zbysiu. Pyta, dlaczego bawię się tu dzisiaj samotnie. Już chciałam u odpowiedzieć, ale czuję czyjeś silnie zacieśniające się wokół mojej talii.

- Kolego, ona nie spędza wieczoru sama. Musiała tylko na mnie troszkę dłużej poczekać.

Na dźwięk Twojego głosu serce uderzyło mocniej. Zanim zdążyłam spojrzeć w Twoje zielone oczy poczułam smak Twoich ust. I odpłynęłam. I jak ja mam się na Ciebie gniewać, Zbyszku? Dopóki będziesz miał swoje pocałunki za broń, ja zawsze będę na straconej pozycji. Wtulam się w Ciebie mocno. Dopijam drinka i pozwalam Ci odwieźć się do domu.

- Skąd wiedziałeś, ze tu będę?
- Tajemnica. A tak na poważnie, to Pipen mi powiedział. Denerwowałem się. Wróciłem z Warszawy, a ciebie nie ma w domu.
- Nie trzeba było mnie na tak długo samej zostawiać.
- Już nie będę. Obiecuję.

I po raz kolejny łączysz nasze usta w pocałunku. Choć bym chciała nie mam siły wyrwać się z Twojego uścisku. Proszę Cię, żebyś został u mnie. Stęskniłam się za Tobą. Nie chcę już zasypiać bez Ciebie…

_____________________________________
Witam :)
Kampanię wrześniową zaliczyłam, więc będę miała więcej czasu na Wasze blogi :)
Dziękuję Wam za Waszą obecność i tak wiele miłych słów pod każdą notką :)
Dziękuję Mel za tak miłe słowa pod ostatnim rozdziałem na jej blogu  http://www.pogmatwany-swiat.blogspot.com/ :*
Zapraszam Was oczywiście na mój drugi blog, który tworzę wspólnie z nulką http://jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com/
Pozdrowienia z miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :*
Paulik :D