Zakładam na siebie małą czarną,
uzupełniam makijaż przeciągnięciem błyszczyka po ustach. Zjawisz się tu za
kilka minut, żeby zabrać mnie na urodzinową imprezę do Iwonki. Zakładam
najwyższe szpilki. Przeczesuję palcami włosy. Uwielbiam ten stan podenerwowania,
kiedy czekam na Ciebie. Widzę przez okno, jak wysiadasz z taksówki i kierujesz
swoje kroki w stronę mojej klatki. Słyszę, jak wbiegasz po schodach, a dźwięk
bicia mojego serca coraz głośniej odbija się od ścian. Pukasz do drzwi i
otwieram Ci drżącymi dłońmi. Czuję się jak nastolatka przed pierwszą randką.
Stoisz w progu, wpatrujesz się we
mnie, tym swoim zielonym wzrokiem. Uśmiechasz się, a mnie przechodzą tak dobrze
znane ciarki. Łapiesz mnie za rękę i po kilkunastu minutach znajdujemy się pod domem Ignaczaków. Wchodzimy do środka, a
Ty ani na moment nie puszczasz mojej dłoni. Widzę zdziwione spojrzenia
zgromadzonych. Nie daję po sobie tego poznać, ale mnie też dziwi to Twoje publiczne
przejawienie mojej przynależności do Ciebie.
Nie opuszczasz mnie na krok, a mi
wydaje się to takie oczywiste. To tak, jakbyśmy musieli oddychać tym samym
powietrzem. Popijam whisky z colą i od nadmiaru alkoholu powoli szumi mi w
głowie, więc wychodzę na taras trochę odetchnąć. Rozpamiętuję to wszystko, co
wydarzyło się od ostatniej mojej wizyty tutaj. Mimowolnie się uśmiecham. Kocham
Cię. Mocniej niż kiedykolwiek. Być może mocniej, niż na to zasługujesz. Kilka
tygodni temu mój świat rozsypał się niczym domek z kart, a teraz Ty pomagasz mi
go poukładać na nowo.
- Madzia, czy ty chcesz mi o
czymś powiedzieć- z rozmyślań wyrywa mnie głos Iwonki.
- A co byś chciała usłyszeć?
- Prawdę. Jesteś ze Zbyszkiem?
- Tak… Nie! To znaczy sama nie
wiem…
- Ale ewidentnie coś was łączy.
- Widzisz, bo to wszystko nie
jest takie proste. Niby już sobie to wszystko poukładałam, niby się pogodziłam
z myślą, że nigdy nie będziemy razem, ale wtedy, gdy się spotkaliśmy u was, coś
we mnie pękło. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę nadal siebie oszukiwać. Iwona,
ja go kocham. Nie wiem, czy on kocha mnie, tak na dobrą sprawę, chyba nawet on sam
tego nie wie. Nie wiem, czy to co jest między nami przetrwa dzień, miesiąc, czy
może zestarzejemy się obok siebie. Nie mam pojęcia czy dobrze robię. Byłam
przerażona myślą, ze mogę go po raz kolejny wpuścić do swojego serca, ale wtedy
zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę on nigdy go nie opuścił. Boję się tego, że
on może jutro odejść, że jednak pewnego dnia stwierdzi, że kocha jednak Aśkę.
Nie żądam od niego obietnic czy deklaracji. Od siebie też nie. Ale dałam nam
szansę. Muszę zaryzykować i walczyć o to, o co bałam się walczyć w Warszawie. O
swoje i jego szczęście.
- Jesteś pewna, że dobrze robisz?
- Nie wiem. I chyba nigdy nie
będę tego pewna. Ale bez niego moje życie jest takie puste…
Zapadła między nami cisza. Tak
jakby każda z nas chciała na spokojnie przemyśleć sens tych słów.
- Dobrze robisz, Madziu. Lepiej
żałować, że się coś zrobiło, niż później przez całe życie rozmyślać nad tym, co
by było gdyby… Ja trzymam za was kciuki ze wszystkich sił. Bo zasługujecie na
siebie, zasługujecie jak cholera- i mocno mnie przytula, upewniając w tym, że
robię dobrze.
Wracamy do środka. Ktoś puścił
muzykę, kilka par zaczęło już tańczyć. Szukam Cię wzrokiem, Zbyszku, ale Ty
siedzisz w tym samym miejscu, w którym Cię zostawiłam, tak jakbyś tylko na mnie
czekał. Podchodzisz do mnie, obejmujesz czule, kołyszemy się w rytm piosenki.
Szepczesz mi do ucha, że tak bardzo Ci tego wszystkiego brakowało, przez te
wszystkie miesiące. A ja Ci wierzę, bo odczuwam dokładnie to samo. Odszukujesz
moje usta, by potwierdzić sens swoich słów.
Bez pożegnania wychodzimy.
Spragnieni własnej obecności. Wytęsknieni za tą prywatnością, którą mogą dać
nam tylko cztery ściany Twojego lub mojego mieszkania. Nie spieszymy się.
Spacerujemy wąskimi uliczkami, które delikatnie oświetlają latarnie. Milczymy i
śmiejemy się na przemian. Co chwilę przystajemy, by zasmakować swoich ust.
Spadają na nas pierwsze płatki śniegu. Tak jakby świat chciał podkreślić tą
magię, która jest między nami. Docieramy w końcu do mojego mieszkania. Wnosisz
mnie na rękach na to trzecie piętro. Pozwalasz mi na długą kąpiel i czekasz w
na mój powrót do sypialni. Tłumaczysz to tym, że nie chcesz już zasypiać beze
mnie. I o czym ja mam teraz śnić, Zbysiu? Przecież wszystko to, o czym mogłabym
śnić, znajduje się teraz obok mnie.
_____________________________________________
Witam :)
Dziękuję Wam za obecność tutaj, i obiecuję, że nadrobię u Was zaległości w przyszłym tygodniu :)
Niestety, nie mam zbyt wiele czasu na Wasze blogi, bo jutro czeka mnie egzamin, no i w tym tygodniu była prezentacja zawodników Reski, a mnie tam nie mogło zabraknąć :)
Pozdrowienia z miasta Siatkarskich Mistrzów Polski :)
Paulik :)
P.S. Zdajecie sobie sprawę, że za miesiąc i 5 dni startuje PlusLiga?? Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać :D