Otwieram oczy. Ich niemiłosierne pieczenie przypomina mi o
mojej słabości z wczorajszego wieczoru. Budzę się w Ciebie wtulona. Twój oddech przyjemnie drażni moją szyję. Czuję, że
po wielu miesiącach burz, po długiej tułaczce, w końcu znalazłam się w
odpowiednim porcie. W Twoich ramionach, Zbyszku. Wsłuchuję się w bicie Twojego serca. Dobrze
mi, nawet nie wiesz jak mi teraz wspaniale.
Podnoszę się delikatnie i zmierzam w stronę Twojej kuchni.
Robię dla Ciebie śniadanie. Nawet nie wiesz, jak cudownym uczuciem jest
posłodzi ć dla Ciebie kawę trzema łyżeczkami cukru. Bawię się w tą śmieszną
zabawę w Twoją kobietę, chociaż wiem, że tą chwilę przypłacę morzem łez. Dziwnym uczuciem jest wylądowanie w
Twoim łóżku, nie kochając się z Tobą, nie smakując Twoich ust… Słyszę jak Twoje
ciało podnosi się z łóżka. Wchodzisz do kuchni, wpatrujesz się we mnie z jakimś
dziwnym, ciężkim do określenia uczuciem.
- Już myślałem, że mi się to wszystko przyśniło, ze cię tu
nie było-podchodzisz i mnie obejmujesz.- Powiesz mi w końcu co się wczoraj
stało?
I nie wiem co mam Ci odpowiedzieć, więc milczę. Nie chcę Ci
mówić, że to Ty na mnie tak działasz, że rozsypujesz mój świat na kawałki. Nie
jestem gotowa na to, żeby Ci powiedzieć, że moje życie składa się z ilości
Twoich oddechów.
- Madzia… Czy ktoś Ci zrobił wczoraj jakąś krzywdę?
-Nie Zbyszku, wczoraj nie…
-Więc o co chodzi? Dlaczego wczoraj płakałaś
-Ja…
Waham się czy Ci o tym wszystkim powiedzieć. Przecież to
przez Ciebie płakałam. Spoglądam na Ciebie. Moje dwa metry szczęścia i rozpaczy
jednocześnie. Przyciągasz mnie mocniej do siebie i szepczesz całując w czoło, że
mogę Ci zaufać. Sadzasz sobie na kolanach i kołyszesz jak małe dziecko. A ja
czuję jakbym unosiła się w powietrzu. Wiem, ze tylko Tobie mogę w tej kwestii
zaufać. Wiem, że tylko Ty jesteś w stanie mi teraz pomóc. Wiem, bo kiedy
odeszłam Twój świat też rozsypał się na miliony kawałków. Tyle, że Tobie udało
się szybciej pozbierać do kupy i to, co z niego zostało posklejać.
- Zbyszku, bo ja nie potrafię… Ja nie mogę…
- Madzia, powiedz to w końcu. Ulży ci, zobaczysz, ulży ci
jak mi o tym wszystkim opowiesz…
- Zbysiu, bo… Bo ja cię nadal kocham. Dzień, w którym się od
ciebie wyprowadziłam, był dniem, w którym przestałam o nas walczyć. Walczyć o
naszą miłość. I będę go przeklinać do końca życia- znowu po mojej twarzy spłynęły
słone krople, a Ty starłeś je kciukiem.
- Więc tak to wygląda… Widzisz… Bo ja nie wiem co czuję. Ja się
w tym wszystkim pogubiłem . Ten dzień, w którym wyjechałaś… Nie mogłem się
pozbierać, a później pojawiła się Joanna.
Dzisiaj już niczego nie jestem pewien. Rozstałem się z nią… Nie potrafiłem
z nią być, nie wiedząc co tak naprawdę czuję.
Madzia, ja nie wiem, nie wiem co czuję i czego chcę. Wiem tylko, że
bardzo mi ciebie brakuje.
Wpatruję się w Twoje oczy. Widzę w nich tyle bólu. Takiego
samego jak widnieje w moich oczach. Może i już mnie nie kochasz, może i w Twoim
sercu jest już ona, ale ten ból, który przeszywa teraz Twoje ciało przypomina
Ci o mnie. Ból, który współdzielimy. Chciałabym Ci ulżyć, Zbysiu. Pozbawić Cię
tego smutku z zielonych patrzałek. Chciałabym zmazać z Ciebie ten ból. I chyba
dlatego przyciągnęłam Twoją twarz do mojej i pozwoliłam połączyć się naszym
wargom.
Po raz kolejny poczułam to niesamowite uczucie. Po raz
kolejny poczułam ten dreszcz przebiegający po moim karku, przemykający po
plecach, utkwiony gdzieś głęboko w duszy. Twoje wargi wędrowały po zagłębieniu
obojczyka, drażniły czułe miejsce za
uchem. Gdzieś tam jest ona. Może i w Twoim sercu. Ale nie jest to dla
mnie na chwilę obecną istotne. Teraz zanosisz mnie do swojego łóżka, pozbawiasz
ubrań, całujesz każdy skrawek mojego nagiego już ciała. Kochamy się
pospiesznie, tak jak nigdy. Tak jakbyśmy w każdym ruchu, w każdym geście
pragnęli przekazać tą tęsknotę, która zawładnęła nami. W końcu leżymy obok siebie czule głaszcząc
nasze ciała, przepełnione szczęściem miłosnych uniesień.
Już dawno nie było mi tak dobrze. Już dawno nie czułam się tak
cudownie. Dawno nie byłam tak spełniona jak teraz. I nie wiem, czy jutro
będziesz obok. Nie jestem pewna, czy mnie jeszcze kochasz, czy chcesz być ze
mną. Ale teraz będę mądrzejsza niż kilka miesięcy temu. Będę o Ciebie walczyć, Zbyszku. Będę walczyć...
_____________________________________
Witam moje drogie :)
Wiem, że bardzo Was zachowanie naszego Zbyszka denerwowało, ale jak widzicie i jemu nie jest łatwo. Najgorzej jest się pogubić w uczuciach, a to właśnie to spowodowało tyle cierpienia u tej dwójki.
Oczywiście dziękuję Wam wszystkim za komentarze :)
Wielkie Buziaki dla Was wszystkich :)
Pozdrawiam :***
Paulik