2012/08/23

Rozkoszuję się powietrzem, którym się ze mną dzielisz . . .


Od kilku dni nie potrafię myśleć o niczym innym. Cały czas czuję na swoich ustach smak Twojego pocałunku. Wyrył się w mojej pamięci  łzami kilku ostatnich dni. Płakałam. Znowu płakałam przez Ciebie, Zbyszku, chociaż już dawno temu obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie będę tego robić. To było silniejsze ode mnie. Miałam nadzieję, że łzy przyniosą mi ukojenie, że oczyszczą duszę, zmyją wyrzuty sumienia. Nie pomogły. Wręcz przeciwnie. Tylko uwydatniły w pamięci smak Twoich ust…

Znowu mam okazję Cię zobaczyć. Dzisiaj mecz, Twój debiut w naszym klubie. Na pewno się denerwujesz, wiem o tym. A ja denerwuję się razem z Tobą. Wchodzę na halę, zajmuję miejsce w swoim sektorze. Dosiada się do mnie Iwonka. Troszkę plotkujemy, ale na szczęście nie pyta mnie o tamten wieczór, za co jestem jej bardzo wdzięczna.  Po chwili dosiada się do nas ta Twoja Asia. Próbuję być miła, silę się na jakiś uśmiech, pytam co słychać. Ona wręcz przeciwnie. Przebąknęła tylko, że wszystko w porządku.

Rozpoczyna się mecz. Ściągam bluzę, odśpiewuję hymn klubu, mocno klaszczę w dłonie. Szybko rozprawiacie się z Olsztynem w pierwszym i drugim secie. W trzecim Olsztynianie postawili Wam opór i na chwilę obecną jest 24:23. Idziesz na zagrywkę. Trzymam mocno kciuki i boję się nawet spojrzeć w stronę boiska.
- Proszę Cię, nie schrzań tego, Zbysiu- mówię błagalnym tonem, za co zostałam zmrożona wzrokiem przez Aśkę.
Uderzasz w piłkę, śledzę wzrokiem kierunek jej lotu. Uderzyła idealnie w linię boiska. Obiegłeś boisko dokoła. Śmiejesz się, przybijasz piątki z chłopakami. Wyglądasz jak kilkuletni chłopiec, bez zmartwień, przepełniony szczęściem. I ja też się tak teraz czuję. Zostajesz MVP spotkania. Unosisz statuetkę i machasz nią w moim kierunku. Uśmiecham się, chcę ci odmachać i wtedy uświadamiam sobie, że to nie było do mnie. Przecież ona siedzi obok mnie. 

I wtedy poczułam jak moje serce pęka na pół, a świat rozpada się na tysiące kawałków. Straciłam Cię, Zbyszku, na zawsze Cię straciłam. I nie mogę się z tym pogodzić. Nie chciałam Twojego powrotu, nie marzyłam o Tobie, nie chciałam Twoich pocałunków. Ale od kiedy na nowo pojawiłeś się w moim życiu, nie potrafiłam o niczym innym myśleć. Musiałam całkowicie Cię stracić, aby przekonać się ile tak naprawdę dla mnie znaczysz.

Wychodzę z hali, czuję na sobie chłodny powiew jesiennego wiatru. Spaceruję ulicami Rzeszowa i czuję jak powoli moje łzy stapiają się z deszczem. Cały mój świat płacze nad tą stratą, Zbyszku. Cały mój świat płacze nad tą utraconą miłością. Nie mam siły iść dalej, przysiadam na ławeczce na jednym z osiedli. Chowam twarz w dłoniach, jakbym chciała ukryć swoją słabość przed całym światem. Jakbym chciała tą niespełnioną miłość zachować tylko dla siebie. Ja umieram, Zbyszku. Umieram, zatracając się w tym uczuciu. Umiera razem ze mną każda cząsteczka duszy. Szlocham. Nie zwracam uwagi na przechodzących wokół mnie ludzi. Deszcz obmywa moją twarz, pozbawia resztek rozmazanego makijażu. A ja zatracam się w bólu, który coraz bardziej ogarnia moje ciało.
-Madzia? Co ty tutaj robisz? Madzia, ty jesteś cała przemoczona…
Podnoszę głowę i widzę Twój zatroskany, zielony wzrok. Nie mam siły Ci odpowiedzieć.  Bo i co niby miałabym Ci powiedzieć? Że nie potrafię żyć bez Ciebie? Że jesteś całym moim światem? Że Cię kocham, Zbyszku… Podciągam jedynie kolana pod brodę i jeszcze głośniej szlocham. Chciałam się przed Tobą ukryć i po raz kolejny odnalazłeś mnie w najmniej spodziewanym momencie. I wiem, że mnie rozumiesz. Wiem, że tylko Ty jesteś w stanie pojąć ten mój ból, który przepełnia moją duszę. Ten ból, który obecny jest w każdej komórce mojego ciała.

I jakby na potwierdzenie tego bierzesz mnie na ręce i zanosisz mnie do swojego mieszkania. Przebierasz mnie z kompletnie mokrych ciuchów w swój dres i układasz w swoim łóżku. Pozwalasz mocno wtulić się w swój tors, po którym spływają moje łzy. Głaszczesz mnie po włosach, od czasu do czasu całujesz w czubek głowy. A ja napawam się Twoją obecnością tak, jakby to były ostatnie chwile mojego życia. Rozkoszuję się powietrzem, którym się ze mną dzielisz. Wdycham Twój zapach i płaczę coraz mocniej, bo wiem, ze już do mnie nie należysz. W końcu zasypiam. Zasypiam marząc, by ta chwila trwała wiecznie.

________________________________________________
Witam :)
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze :) Nawet nie wiecie jak miło mi je czytać :D
Rozdział dedykuję mojej kochanej nulce :* 
Pozdrawiam Was wszystkie :) Buziaki :***
Paulik