Siedzę na parapecie popijając
czerwone wino z kieliszka. Ubrana tylko w Twoją koszulę. Tą samą, którą
ukradłam wyprowadzając się w pośpiechu z Twojego warszawskiego mieszkania.
Czuję jakbyś przytulał całe moje ciało. Na samą myśl o tym zadrżała każda komórka
mojego ciała. Fioletowa koszula. Wzbogacona o Twój zapach. Pamiętam jak ją
wspólnie kupowaliśmy, na galę Mistrzów Sportu. Leżała w spokoju na dnie mojej
szafy do wczorajszego wieczoru. Do chwili, w której Krzysiu zburzył cały mój
dotychczasowy spokój. Za kilka dni tu będziesz. Do tej pory mogłam Cię
ignorować, udawać, że Twoje pojawienie się w moim życiu pewnego wrześniowego
dnia było tylko snem. Teraz… Teraz będę
zmuszona do akceptowania Twojej obecności. Obecności, której mi tak bardzo
brakuje Zbyszku.
Przyklejam nos do szyby i
obserwuję krople deszczu, które rozbijają się o okno. Rozbijają się jak ja, uderzając o wspomnienia. Nasze wspomnienia. Rozbijam się na tysiące kawałków,
rozsypuję niczym porcelanowa zabawka. Rozpamiętując Twój uśmiech i zielone
oczy. Czy to wszystko tak musiało się skończyć? Dlaczego żadne z nas nie
potrafiło okazać się mądrzejsze? Dlaczego żadne z nas nie mogło odpuścić?
Dobrze wiem, że byliśmy dla siebie stworzeni. Taka miłość zdarza się tylko raz
w życiu. Szkoda tylko, że nam przydarzyła się tak wcześnie. Byliśmy zbyt
młodzi, żeby ją docenić.
W takie dni jak ten wspomnienia
są intensywniejsze. Odbijają się szerokim echem po duszy, wbijają swoje
paznokcie w umysł, składają pocałunki na ciele. Pokrywają całą powierzchnię pomieszczeń,
zmuszają nadwyrężone serce do szybszego bicia. Przeczesując pamięć zachłannie
uczepiam się chwil, które dawały mi kiedyś szczęście. Wspomnienia nie pytają,
czy mogą wejść do mojego umysłu. Tak dokładnie pamiętam Twój dotyk. Tak
dokładnie pamiętam Twój głos. Twój śmiech, tak ukochany przeze mnie, unosi się
echem w powietrzu. Wspomnienia odbierają mi oddech. Tak bardzo chciałabym o tym
wszystkim zapomnieć. Przecież teraz masz
ją, swoją Asię. Przecież przez cały ten czas nie odezwałeś się do mnie ani
słowem. Przecież odeszłam, ale Ty mogłeś mnie szukać…
Do wczorajszego wieczoru wszystko
było takie proste. Nie potrzebowałam Twojej obecności, nie szukałam jej. Nie
wspominałam, nie rozpamiętywałam. Nie szukałam Cię Zbyszku! Nie chciałam
Twojego powrotu…